Po ostatnich artykułach w blogu na tematy sytuacji gospodarczej w Europie, od razu rzucił mi się tytuł przewodni w tygodniku Polityka z 3-9.08, 2011 – Klub Czarnowidzów, Dlaczego politycy i media obrzydzają nam rzeczywistość.
Artykuł warto przeczytać. Oto myśl przewodnia artykułu:
Polacy jak wynika z badań, czują się coraz bardziej zadowoleni. Politycy jednak – co ciekawe, nie tylko opozycyjni – mówią im, że niesłusznie, że Polska pogrąża się coraz bardziej w nieszczęściach i klęskach.
Nie będę komentować artykułu Polityki, niech czytelnicy sami sobie przeczytają. Ale cieszy mnie że blog Technochronika również podjął temat przyszłości gospodarczej Europy, a więc i Polski.
Nie chcąc brać na swoje barki odpowiedzialności bycia etatową Kassandrą, lub czarnowidzem, w dalszym ciągu uświadczam się w przekonaniu, że jest tyle samo osób widzących nieciekawe zjawiska na horyzoncie gospodarczym, co osób którzy uważają że wszystko jest super i idzie we właściwym kierunku.
Ja uważam, że obydwa obozy mają wiele racji. Jak również uważam że żaden tych obozów nie powinien lekceważyć drugiej strony.
Drugi temat, który porusza artykuł:
Zadowolone społeczeństwo – owa większość szczęśliwych Polaków – nie ma swojej siły politycznej, która potrafiłaby ten optymizm przekształcić w dojrzały, państwowotwórczy mechanizm. Witalność całych grup obywateli jest spychana do sfery prywatności, po to aby nie kłuć w oczy „porządnych, nieszczęśliwych ludzi”.
Jest to piękny temat na osobny artykuł, który nie będę tutaj poruszał. Włożę tylko bardzo malutki kijek do mrowiska twierdząc, że sukces indywidualnej jednostki w Polsce jest czymś niesamowicie wstydliwym, i większość stara się go zatuszować jak tylko może. Wiąże się to w dużej mierze z zazdrością i zawiścią osób drugich, jak również poczuciem niesprawiedliwości społecznej – pozostałości z niechlubnej przeszłości politycznej. O byciu pochwalonym za swoje sukcesy, nawet przez najbliższe, a więc ‘sprzyjające’ środowisko, możemy tylko sobie pomarzyć.
Ameryka, w wielkim kontraście hołubi sukcesy jednostki, wynosząc je na piedestał snu amerykańskiego (American Dream). Sukcesy jednostek są nagradzane aprobatą społeczeństwa, jak również są natchnieniem i nadzieją, że każdy przeciętny obywatel jest na potencjalnej drodze do swojego własnego sukcesu, swojego ‘american dream’.
Tak przynajmniej było do tej pory. Ale czy tak będzie jutro w szybko zmieniającym się pejzażu politycznym Ameryki???
1 komentarz:
Szanowny Panie Technotronik! Jestem Polakiem od 58 lat. Żyję i pracuję w Polsce. Jestem szczęśliwy i zadowolony z życia. Mam swoją reprezentację polityczna. Spotkałem się z satysfakcojnującym mnie uznaniem moich osiągnięć zawodowych w moim środowisku. Również bardzo się cieszę z osiągnięć i sukcesów moich kolegów. Jak również bardzo się przejmuję niepowodzeniami moich przyjaciół. Czy ja jestem jakimś dziwolągiem? Czy pisząc o Polakach ma Pan na myśli takich jak ja czy może takzwanych prawdziwych Polaków? Widząc Pana zaangażowanie w sprawy polskie zapraszam do kraju na rekonesans.
Prześlij komentarz