środa, 17 sierpnia 2011

Emigracja to wyboista podróż w czasie i przestrzeni


Artykuł napisany 19 kwietnia, 2011 roku

Emigracje rujnują nabyte prawa w danym kraju, z którego się wyjechało. Ale zawsze można znależć kraj na globusie, w którym to co się wie znajduje ogromne zastosowanie i profituje niezmiernie.
Sam sobie przypominam takie całkiem teoretyczne rozważania dawno temu, jak tylko łyknąłem trochę wiedzy o sposobach używania komputerów. Gdyby tak wtedy przeskoczyć z tym co się umiało w Kanadzie do Polski, w której o komputerach zaczynało się dopiero mówić w urzędach, to by człowiek zrobił karierę, zwłaszcza jak już trochę po angielsku bełkotał.
Podobną karierę zrobili w Polsce ci którzy wykupywali na użytek bramy i prześwity między blokami i zakładali tam sklepiki kioski itp. Potem za ciężkie pieniądze te miejsca odsprzedawali następnym, którzy już takich zysków z tego nie mieli bowiem inni pootwierali supermarkety.
Zmierzam do tego, że zawsze jest jakiś okres dla pewnej grupy społecznej, która potrafi się dostosować do warunków, aby jak najlepiej wykorzystać ich realia.
Myślę, że już po zdecydowaniu się na emigrację, wykorzystałem moje możliwości w miarę optymalnie, choć na pewno można było o wiele lepiej. Czynniki które hamują w nas zapędy do oportunistycznego zdobywania świata to: posiadanie rodziny, przywiązywanie się do wygód, pogaraszające się zdrowie, upodobania osobiste itp... to wszystko narzuca standart myślowy i standart życia, z którego za żadną cenę nie możemy zrezygnować.
I każda generacja, włączając poprzednie, boryka się z często losowym wyborem kamienistej ścieżki życia. Nie ominęło to również naszych rodziców, którzy musieli podejmować życiowe decyzje, które w porównaniu do naszych decyzji często były decyzjami życia lub śmierci.
Jak sięgnę pamięcią, gdyby Mama moja nie pozbyła się ostatniej złotej obrączki i kilku jakichś cennych rzeczy w postaci biżuterii i nie dała tego Ruskiemu wartownikowi, który pilnował zielonej granicy w 1944 roku, to pewnie zgnilibyśmy na Syberii.
Gdybym nie podjął pod Twoim wpływem pracy w Hughes, to by mi do tej pory dupa marzła w Calgary gdzie nawet dzisiaj, 19 kwietnia w najlepsze pada śnieg....
Gdybyś nie poznał kolegi w Austrii, który tak obrazowo przedstawił Ci wybory: czy wolisz Australię, ciepłe piwo i spocone dziewczyny, czy Kanadę, to dzisiaj pewnie byś gonił land-roverem kangury po Outbacku.
Taka to jest wyboista droga emigracyjnych wyborów w czasie i przestrzeni.

Brak komentarzy: