czwartek, 25 sierpnia 2011

Dzisiaj trzeba mieć wiarę aby wierzyć


Wiara polega na takim procesie myśli, żeby być przekonanym o istnieniu faktów lub rzeczy niemożliwych do sprawdzenia przy obecnym stanie wiedzy i techniki. Zjawiska i fakty oparte na experymencie nie wymagaja wiary, ale cała reszta tego czego nie rozumiemy bez wiary nie może istnieć.

Ludziom łatwiej uwierzyć w pozytywne zdarzenia niż negatywne. Optymizm nakazuje nam wierzyć, że istnieje niebo w sensie raju dla duszy, że nam się poprawi czyli obecny stan zmieni się na lepszy, jeżeli nie za życia to przynajmniej po śmierci, że istnieją rzeczy niewidzalne dla naszych zmysłów itp. Religie każą nam wierzyć w dogmaty, czyli coś czego nikt udowodnić ani zademonstrować nie potrafi. Nawet nazywają to nauką – teologią, w co ja osobiście wątpię, czy należy zaliczyć tą dziedzinę wiedzy do nauk, skoro przez wieki nie posunęła się naprzód ani trochę, podobnie jak UFO-logia.

Przeglądając wiadomości w mediach warto posługiwać się wiarą, czyli wierzyć w te nieliczne, ale tylko dobre wiadomości. To się nam ze wszech miar opłaca, bo nas podnosi na duchu, nie przygnębia, daje nadzieję nawet jeżeli wchodzi w grę relatywizm, że jakoś my mamy lepiej niż inni, itp.

Wiara w rzeczy złe praktycznie nikomu nie jest potrzebna, bowiem te fakty możemy łatwo sprawdzić że istnieją. Nawet jeśli ich od razu nie widzimy, to skutki do nas docierają wymierne i sprawdzalne.

Jako emigrant, który wyjechał dawno temu z rodzinnej Polski, na bieżąco czytam i oglądam wiadomości w polonijnych gazetach, internetowych wydaniach gazet polskich, dziennikach Tv itp. W wiadomościach tych wiara odgrywa niebagatelna rolę. Komu wierzę; Tuskowi, a nie Kaczynskiemu. Dlaczego? – bo Tusk uosabia pozytywne myśli, wyobraża sobie i przedstawia nam Polskę jako wyspę, oazę na wzburzonym morzu kryzysowych fal, na której Polsce nie jest źle w tych trudnych czasach, a zapewne będzie jeszcze lepiej, drogą małych kroczków, powolutku, ale jednak do przodu. Kaczyński widzi wszystko żle, beznadziejny rząd, drożyznę, rozkład kraju, biedę, obce mocarstwa chcące zawładnąć krajem różnymi sposobami, itp.

W co więc warto mi wierzyc? A właściowe lepiej spytać komu wierzyć? Prawda nie jest jedna; z reguły zawsze są dwie prawdy, czyli; prawda i gówno prawda. My zaś świadomie wybierajmy tą lepszą prawdę, tą, która kiedyś ma szansę stać się tą drugą (gówno-prawdą), świadomie dajemy wiarę tej lepszej prawdzie, bo wtedy żyje nam się psychicznie zdecydowanie lepiej.

Weźmy chociaż Amerykę za przykład. Ja tam wierzę, że w Ameryce nastąpi cudowna poprawa ekonomiczna, ale tylko za pomocą wydruku pieniądza, bez żadnego konkretnego działania. Obetniemy trochę wydatki i wtaksujemy się w dobrobyt. Chińczycy jak lemingi wykonają za nas każdą prace, i stan ten będzie trwał tak długo jak długo będa istniały wielkie koncerny i globalizacja. Wierzę że każdy następny prezydent będzie miał lepsze sposoby wyjścia z kryzysu niż poprzedni.

A co będzie jeśli już umrę, i się przekonam, że po śmierci nie ma tej drogi w tunelu na końcu której świeci światło wiekuiste niebiańskie, a jest tylko nicość i koniec drogi (dead end)... czyli nie sprawdzi się to wszystko, w co dzisiaj wierzę za życia. I co wtedy dalej?

Zakładając że wierzę, że jest inteligentne życie w kosmosie, to chciałbym również uwierzyć, że ci z kosmosu naszej cywilizacji nie zagrażają, że są przynajmniej na tyle inteligentni, że nie widzą sensu niszczenia naszej planety. Mam nadzieję, że widzą że my sami wystarczająco niszczymy siebie i planetę, tak że ich interwencja byłaby zbędna.

Tak więc wszystko obraca się wokół tego samego, że opłaca nam się wierzyć tylko w rzeczy pozytywne, które są dla nas korzystne, nawet jeśli są bardzo odległe. Po prostu nie mamy innego wyjścia.

Marzy mi się wydawanie dwóch gazet; jedna dla wierzących – same dobre wiadomości, drukowana większą czcionką, a drugą gazetę dla niewierzących – tylko fakty i realia (mogą być pisane drobnym druczkiem jak na odwrocie każdego prawniczego dokumentu). Prenumerata tej gazety byłaby osiągalna wyłącznie dla pesymistów i malkonetentów.


Brak komentarzy: