sobota, 18 lutego 2012

Kryzys ma jedno oblicze


Kryzys ekonomiczny jest skutkiem samoregulacji rynkowej, jak też i dziełem rąk ludzkich, i jak każdy "produkt" ma swoje wady i zalety (zobacz starszy artykuł Technochronika: Rynek to nie Idylla).
Obserwując zjawisko kryzysu nie można wyjść z podziwu, jak precyzyjnie działa wciąż mechanizm samoregulacji rynkowej. Nie można też wyjść z podziwu, jak to głupota ludzka i głupota rządów potrafi opanować tyle krajów. Sztucznie generowane pieniądze bez pokrycia, wybujałe świadczenia socjalne, czy dany kraj na to stać czy nie – i nagle robi się wielki problem.

Od lat Ameryka była pośmiewiskiem całego świata, a zwłaszcza nacji europejskich, jak to „w wielkiej, zaborczej, imperialistycznej Ameryce”, wiele osób klepie biedę, wiele osób nie ma ubezpieczenia, jak to Amerykanie nie wiedzą jak żyć i jak używać życia, i to przejawia się w żenująco krótkich urlopach i żenująco małej ilości wolnych dni statusowych (świąt), na koszt państwa/pracodawcy.
Dzisiaj niestety to już przeminęło z wiatrem. Ameryka bardzo się poprawiła i zbliża się wielkimi krokami do Europy w świadczeniach społecznych. Skutek – wielki kryzys...
Porównanie to jest oczywiście przesadzone i uproszczone, ale taką dzisiaj wybrałem linię porównawcza w różnicach między kapitalistyczną (byłą) Ameryką i „socjalistyczną” Europą.
 
Abstrahując od porównań socjo-politycznych, realia kryzysu są bardzo wymierne. Społeczeństwo cierpi na brak pracy, upada business, stagnacja mysli technicznej, rozmachu, wstrzymane inwestycje, utrata domów przez zwykłych obywateli, itd. Bańka mydlana pęka, i miliony osób to czują... i cierpią.

A w Europie? Zabiegi „Merkozy'ego” ratowania Grecji są bardzo usilne, ale dotychczasowe rezulaty były raczej mierne. Ciekawe czym się skończy ostatnie zapewnienie rządu greckiego i porozumienie narodowe (to się jeszcze okaże), że naród musi trochę „pocierpieć” i zacisnąć pasa, jeśli dalej chce pozostać w błogostanie strefy ochronnej Unii.


 

Ale być może, że oprócz dorobku kultury greckiej, pięknej i bogatej spuścizny kultury hellenistycznej, pięknej Heleny i konia trojańskiego, być może kryzys grecki jest jednym z najważniejszych dorobków tego narodu. Dorobku, który powinien służyć całemu światu jako memento, jakie to konsekwencje oczekują każdy naród, który zaadoptuje ideologię ‘sierpa i młota’ – jakkolwiek by tej ideologii nie przemianować lub zaowalować.

Kryzys grecki uczy, jaka ważna jest świadomość polityczna narodu, i zdrowy narodowy rozsądek. Uczy jak to nie można odpuścić ani jednej piędzi politykom i kandydatom na wodzów państwa, jak ważne jest świadome uczestnictwo każdego z nas w ukierunkowywaniu polityki kraju, uczestnictwo w głosowaniu, aby nie dopuścić oszołomów do koryta. Jak to trzeba mieć się na baczności i nie dać się ponieść utopijnym trendom „vox populi”, wyśpiewywanych z ambon politycznych w każdym zakątku świata przez różnych obamów, bushów, rydzyków, jarkaczów....

...

Ameryka ma wieksze szanse niz Europa na szybkie wyjście z kryzysu (już to się dzieje). Nie ma tutaj tylu odrębnych rządów i wyodrębnionych kultur. No i w dalszym ciągu mamy wciąż wielką nadzieję, że rząd Obamy, jak też i rządy jego poprzedników – Demokratów i Republikanów, nie zniszczyły do końca zdrowych struktur kapitalizmu i wolnej ekonomii.

Jak na razie Polska za bardzo nie ucierpiała z powodu kryzysu. Kraj nasz bardzo skorzystał z przystąpienia do Unii. W dalszym ciągu zachowaliśmy progresywną politykę umiarkowaności, która jak do tej pory nie zraziła w sposób drastyczny naszych unijnych partnerów.
Jak na razie pomimo wielkich trudności i perturbacji finansowych i ekonomicznych w Europie, Polska w dalszym ciągu się rozwija. Budujemy autostrady, szybką kolej, lotniska, stadiony...

Pytanie czy tak będzie zawsze? Być może musi nadejść czas na weryfikację naszej pozycji co do przynależności do Unii – wiele wiodących krajów europejskich stawia sobie właśnie takie pytanie.