środa, 28 września 2011

Idiotyzm i konspiracja – a kto rządzi światem?

Nie wiem czy Ty oraz profesor Rybiński, z którym polemizujesz w artykule Mglista granica idiotyzmu i konspiracji czytaliście książkę pod tytułem "Oni rządzą światem" napisaną przez Teksańczyka Jimma Marrs. Ja czytałem angielską wersję tej ‘biblii’ wszelkich teorii spiskowych – Rule by Secrecy.

Od autora: Wszyscy ci, którzy nie chcą kupować książki, mogą obejrzeć 2-godzinny film na youtube, gdzie Jim Marrs omawia jego książkę „Rule by Secrecy” (po angielsku, a ściślej po teksańsku), i w streszczeniu wykłada całą teorię konspiracji, włączając UFOlogię.

http://www.youtube.com/watch?v=Y3HksCZqmck

Zauważyłem, że wszyscy znający treść tej książki włączając mnie, i będąc uświadomionymi w temacie nie dziwią się już potem wielu rzeczom, i zachowują się wtedy spokojnie, tak jak ten słynny świetny aktor Chuck Norris. Zauważ, że on zawsze ma kamiennie spokojną twarz w każdej jego ryzykownej akcji. Bo on po prostu zadał sobie trud i przeczytał dokładnie scenariusz każdego filmu, który odgrywał przed kamerami.

Znając finał nie ma potrzeby się denerwować. I to widać po nim w każdym jego filmie.

Ale odstępując na moment od dygresji z Chuckiem Norrisem, można byłoby podać wiele przykładów różnych decyzji rządów w wielu krajach, które z perspektywy czasu wyglądają na nic innego, jak właśne konspiracje, i zdradzają dwulicowość poczynań.

Wszystko ma też początek w tym, że jest wiele pojęć, z którymi się stykamy na codzień, które w ogóle nie są definiowalne. Jako przykłady: pojęcie czasu, albo pojęcie wartości. W związku z tym, że obydwa te pojęcia nie mają jednoznacznej i ścisłej definicji, a jako że wiele akcji zdarzających się w życiu jest opartych o te dwa pojęcia, to wszysko jest względne i zależne od punktu widzenia, czy też czasu w którym się dzieją.

Inny przykład, to robienie tej samej czynności przez dwie różne osoby. Niby to samo a jednak nie to samo. Ale to oddzielny i nieprzyzwoity temat.

Pojęcie niespójności i różności w wykonywaniu podobnych działań może wydać się skomplikowane. Ale gdyby tak spojrzeć na różne okresy historii, w zależności właśnie od punktu widzenia i czasu, to mamy dylematy trudne do zrozumienia.

Jako przykład: W czasach II wojny światowej, rząd Vichy kolaborowal z Niemcami. Postępowanie z jednej strony naganne, ale ocaliło życie wielu tysiącom ludzi w zniewolonym kraju. Za cenę tej kolaboracji, francuscy POW (prisoners of war, czyli jeńcy wojenni), zostali zwolnieni i w zamian wyjechali na roboty do Niemiec. Na pewno nie było to chwalebne rozwiązanie i zresztą De Gaulle najpierw zasądzil Petaina, ale potem jednak go ułaskawił. Lepsza była wtedy przymusowa praca niż obóz zagłady.

Ameryka sprzedała Hitlerowi technologię do uzdatniania sztucznej benzyny, maszyny IBM do ewidencji więźniów w obozach koncentracyjnych i dla użytku Gestapo, silniki do bombowców, bo po prostu był interes do zrobienia. Jednoczesne popieranie obydwóch stron w światowych konfliktach, być może nie wygląda za dobrze od strony moralnej, ale skoro interes tego wymaga.....

Przykładów że zawsze istniała i istnieje konspiracja można byłoby mnożyć w nieskończoność. Oczywiście wiele jest też przesady na ten temat: jak daleko ona sięga i czy rzeczywiście istnieje a nie jest efektem koincydencji faktów, zamiast planowania z premedytacją.

Ale jak wiemy z historii, cel zawsze uświęcał środki. Na przykład: Pius XI nie występował przeciwko krucjacie Niemców na bolszewików, co mu mamy za złe. Bo z jego punktu widzenia, bolszewicy to bezbożnicy, a wróg mojego wroga jest moim przyjacielem... tak to jakoś się mówi.

A i pojęcie wartości też jest zmienne, tak jak zmienna może być cena 1 litra czystej wody, która w sklepiku w mieście kosztuje grosze... a jaką cenę by zapłacił spragniony za ten 1 litr wody na środku pustyni? Jaką wartość ma dzisiaj stary, analogowy, czarno-biały telewizor, a jaką miał kiedy był nowością?

A jaką wartość ma wolność? Dla jednego jest równoważna wartości biletu kolejowego czy lotniczego aby z danego, zniewolonego kraju wyjechać. A inny by oddał swoje życie dla jego wolności. Jak też i całe odcienie pośrodku.

Wszystko jest względne. Nawet ten artykuł który piszę. Dla jednego może wydać się mądry, a dla drugiego całkiem głupi, bo oczywisty....

1 komentarz:

eko-taro pisze...

Jak to mówią: "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia "