wtorek, 7 sierpnia 2012

Stary czajnik elektryczny... reinvent yourself… OFTEN!

Właśnie rozmawiałem ze znajomą, która powiedziała, że jest notorycznie atakowana przez swoje dzieci, aby wreszcie wywaliła bardzo już stary czajnik elektryczny. Czajnik dobry, dobrze utrzymany, tak że znajoma ma wielki z tym problem aby go wyrzucić. No bo czajnik wciąż dobrze działa i robi to wszystko co czajnik powinien robić, i że to niemoralne aby coś wciąż działającego wyrzucać, itd. itd.

Jeden, jedyny problem... czajnik po prostu jest stary, już nie z tej epoki.

Ten epizod od razu wywołał z pamięci obrazy z życia moich rodziców, zwłaszcza mojego ojca. Mimo swojego sędziwego wieku, tata był znany z tego, że ciągle chciał zmieniać rzeczy w domu; wyrzucać stare meble, stare ubrania i w ich miejsce kupować nowsze, i nowocześniejsze. Trend ten odnosił się również do innych rzeczy tak jak sprzęt kuchenny, drobne remonty i przemodelowania (np. łazienki), lub częsta wymiana samochodów na nowe.
Byłem z tego dumny, że nasz tata nie daje się zębowi czasu i próbuje dopasować się do wiecznie zmieniających się realiów świata (ojciec pracował do swojego 80-tego roku życia). Za każdym razem kiedy przyjeżdżałem w odwiedziny, tata chciał mnie zaskoczyć czymś nowym. I faktycznie zawsze czułem się autentycznie zaskoczony... fax, komputer, nowe meble, nowy samochód, jakiś remont, itd...

Mimo tych zmian, wiele rzeczy w domu należało niestety do starej epoki. Rzeczy te niedwuznacznie wskazywały, że w tym domu mieszka jednak osoba nie z tej epoki. Pamiętam dobrze, z jaką wielką niechęcią odnosiłem się do tych staroci i ile mnie to czasami kosztowało, aby się hamować, aby o tym ojcu nie powiedzieć. No bo z jakiej racji miałem mówić? Widać przecież było, że tata się stara, że jednak chce iść z biegiem czasu, oczywiście w ramach możliwości finansowych i zdolności nagięcia umysłu aby zaadoptować nowości.

...

Ponieważ historia lubi się powtarzać, któregoś pięknego dnia, z wielkim przerażeniem i panice w oczach zacząłem się zastanawiać, czy czasami role się nie odwróciły, i czasami ja nie zająłem miejsce swojego ojca? Stało się to po ostatniej wizycie dzieci na święto Thanksgiving. Zaczęło się od niewinnego komentarza syna, który się zapytał czy czasami może nie jest czas na wymianę tej starej suszarki do naczyń, albo deski do krojenia. Syn posunął się nawet dalej, idąc do sklepu i kupując mi nowocześniejszą deskę do krojenia, która była lżejsza, ładniejsza, i ‘environmentally cool’.
Wtedy zacząłem bacznie się przyglądać swoim dzieciom, i z wielkim przerażeniem stwierdziłem, że jest dużo więcej rzeczy, do których się odnoszą z kiepsko ukrytym zdziwieniem i dezaprobatą, i tylko z szacunku dla rodzica i aby ojca nie urazić o tym nie mówili.

...

Po tym epizodzie zacząłem się głęboko zastanawiać, jak bardzo trudno może być czasami zdać sobie sprawę z tego, że można powoli zaczynać odstawać ‘od epoki’, i jak i jak bardzo konieczne jest to aby sobie z tego zdawać sprawę i za wszelką cenę do tego nie doprowadzić. Wymaga to nieustającej walki, podczas której nasza czujność nie może być uśpiona.

Powyższe przykłady, mogą wydawać się trywialne, ale mogą również wskazywać, że powolne, niezauważalne dla nas dryfowanie z ‘main stream' życia i rozwoju może mieć również miejsce w życiu zawodowym?
Owszem, nie można zlekceważyć faktu, że nasze (starszych) doświadczenie i tak zwany ‘wisdom’ może w dużej mierze rekompensować odstawanie od ‘powiewu świeżego powietrza’. Albo wręcz nawet stawiać nas w korzystnej sytuacji dając nam do ręki atuty, których młodsza generacja nie ma.

Ustawiczne dokształcanie niekoniecznie musi rozwiązać sytuację powolnego odstawania. Bo jednocześnie trzeba również mieć otwartą głowę (open minded) na nowe rzeczy. I to nie tylko nową technologię, ale również zmiany socjalne, kulturowe, czy one nam się podobają, czy nie.

Jeżeli przez naszą głowę przemykają się myśli takie jak w poniższych przykładach, to czujniki bezpieczeństwa powinny od razu zapalać czerwoną żaróweczkę w naszych mózgach:

- These young punks – they don’t know what they are talking about
- Myśmy to już przerabiali kiedy oni jeszcze koszule w zębach nosili
- Adrenaline-driven sweterki, żerujące na pizzie i coca-coli
- Młodzi mówią że starzy są głupi, a starzy wiedzą że młodzi są głupi
- Jak taki przychodzi do pracy to niech pracuje a nie bawi się
- Social networks are unprofessional and dangerous
- I am a private person – I will never go out in open to be vulnerable (social networks)
- A co ja właściwie tu robię, czemu tak sie zniżam
- I don’t belong here – jestem stworzony do wyższych celów
- Don’t touch something if it is still working...
- Pieprznął(eła) sobie tatuaż i myśli że świat podbije
- Urban junkies, punks, yuppies, girly men, mięczaki, nerds, sweterki
- Itd. itd.

Jakże trafne są poniższe powiedzonka na temat nieustającego odradzania się i usprawniania się – reinventing yourself:

And what better way to reinvent the form than to toss virtually 99% of everything that's been done with it and start with a brand-new canvas, reinvent it from the ground up?
Scott McCloud

A jeżeli sami tego nie zrobimy, to co nas czeka?....

Children reinvent your world for you.
Susan Sarandon



Tak że moi Drodzy Old-Timers... Wypier.... stare elektryczne czajniki... bo to tak niewiele potrzeba, aby zaczęły wyrastać pazurska dinozaura.

1 komentarz:

marsdalka pisze...

I see the appeal of having fancy modern things lying around the house. I am very much quite guilty of that myself. I cannot shake the feeling though that a lot of what is manufactured in this modern era is utter crap. Take a table for example. They used to be created from solid oak and a tank could not even blow it up, today with the explosion of IKEA, the table is practically made of straw.. though it is very pretty and very cheap to purchase :0