Nawinął mi się artykuł Polityki na temat polskich supermarketów i hipermarketów.
W krótkim streszczeniu, artykuł opisuje, że właściciele wielkich supermarketów i hipermarketów w Polsce są zdziwieni faktem, że sklepy te nie weszły w krajobraz polski jak burza, i że wciąż jest miejsce na mniejsze sklepy. Autor stwierdza, że rzadsze zakupy w większych ilościach w celu oszczędzenia czasu, nie są jeszcze takie w Polsce popularne. i z wielu powodów. W wielu blokach mieszkalnych nie ma wciąż wind, jak również lodówki w Polsce wciąż są małe w porównaniu do krajów w Europie Zachodniej, czy w USA.
Jak również, że rodzina w Polsce wciąż jeszcze jest bardzo ‘czuła’ na koszt żywności. A wbrew pozorom, nie sprawdziło się, aby zakupy w supermarketach w większych ilościach były tańsze – włączając koszt benzyny na dodatkowy dojazd do hipermarketów, które często są budowane na obrzeżach miast.
...
Ale to wszystko do czasu.
Wiele osób wyznaje teorię, że społeczeństwa poruszają się w błędnym kole cywilizacji. Błędne koło cywilizacji polega na tym, że cywilizacja wymusza na społeczeństwach, aby zatoczyły one wielki krąg. Krąg w czasie, gdzie na różnych przystankach na tym kręgu, mimo początkowym nadziejom i obietnicom postępującego rozwoju cywilizacyjnego, że życie będzie lepsze, zdrowsze i przyjemniejsze, nadzieje te jakoś do końca się nie spełniają.
Poruszamy się po wielkim okręgu, aby po iluś tam latach znowu znaleźć się w punkcie początkowym, i aby stwierdzić, że tam skąd wyszliśmy nie było wcale tak źle.
A więc gdzie jest początek tego błędnego koła? Jeszcze za czasów komuny (bo tylko tak daleko mogę iść pamięcią wstecz), podstawowe elementy życia rodziny polskiej można było scharakteryzować w następujący sposób:
- rodzice mieli więcej czasu na wychowanie dzieci (przynajmniej jedno z rodziców).
- praca kończyła się wcześniej, to znaczy o godzinie 15:00
- większość żywności była żywnością organiczną.
- niski procent osób z nadwagą.
- ponieważ większość dysponowała większą ilością czasu, brak pieniędzy był większym problemem niż brak czasu.
- ogromne znaczenie rodziny i płynność pokoleniowa (model włoski): rodzice – my – dzieci, generacje się zazębiały i wspólnie egzystowały.
Jak każdy może się tutaj domyślić, dzisiejszy obrazek tych cech rodziny i społeczeństwa znacznie się różni od okresu sprzed czterdziestu lat, czy nawet sprzed lat dwudziestu. Mając okazję wyrywkowej (nie na codzień) obserwacji Polski i jej społeczeństwa zauważyłem następujące różnice i charakterystyki dzisiejszego przystanku na błędnym kole cywilizacji:
- wydłużony dzień pracy rodzin polskich, i to oczywiście narzuca zmianę modelu rodziny; mniej czasu na wychowanie dzieci, mniej czasu na wspólne spędzanie czasu rodzinnego, późne obiady, często w restauracjach zamiast w domach.
- nie mając oficjalnych statystyk, mogę jednak wizualnie stwierdzić zdecydowany wzrost ilości osób z nadwagą.
Ale według mnie dwie największe dla mnie zauważalne zmiany to mniejsza trwałość rodziny, i pogorszenie się jakości żywności (ocena relatywna).
Co do wzrostu ilości rozwodów, to nie posiadam statystyk, ale praktycznie każda osoba, z którą rozmawiam w Polsce stwierdza że nastąpił gwałtowny wzrost ilości rozwodów.
Jeśli chodzi o pogorszenie się jakości żywności to mam na myśli powolne, ale systematyczne zmiejszanie się ilości tak zwanych produktów organicznych, a wzrost ilości produktów procesowanych. Nie oznacza to bynajmniej, że w Polsce nie ma produktów żywnościowych dobrej jakości, ale zostają one jakby spychane ze ‘średniej’ półki, na ‘górną’ półkę, występując tam jako ‘specialty items’, w stosunkowo niewielkiej ilości, i z dosyć wyśrubowanymi cenami.
Mając wielokrotnie okazję aby obserwować osoby kupujące żywność w osiedlowych supermarketach, stwierdziłem, że dobrej jakości wędliny niestety nie cieszą się dużą popularnością ze względu na ich ceny. Średni obywatel kupuje średnio kosztujące wędliny – niestety składem i smakiem bardzo odbiegające od tych najlepszych.
Co do tych najlepszych wyrobów, to również stwierdziłem pogorszenie się ich jakości w porównaniu do dawnego ‘organicznego’ okresu. Ciekawostką tutaj jest stwierdzenie mojego brata, stałego mieszkańca Polski, który stwierdził, że najlepsze polskie wędliny są w polskich sklepach w New Jersey (wciąż produkowane na bazie starych polskich przepisów).
Może dla niektóry to stwierdzenie może okazać się szokujące, ale według moich obserwacji, uważam, że wybór i jakość żywności w USA (a konkretnie przynajmniej w rejonie washingtońskim), są wyższe niż w Polsce. 15 lat temu było dokładnie odwrotnie.
A jak to ma się do teorii błędnego koła cywilizacji?
Każde społeczeństwo ma swoje błędne koło cywilizacji. Koła te są niekoniecznie z sobą zsynchronizowane. Na bazie 15-to letniej obserwacji życia w USA, stwierdzam, że żywność, która w USA była dawniej traktowana bardzo po macoszemu, stoi teraz na dużo wyższym poziomie. Zaistniał olbrzymi nacisk i popyt na żywność organiczną, międzynarodowe specjały kulinarne, żywność zdrową – mniejsza ilość mięsa na korzyść ryb, itd. Społeczeństwo gotowe jest płacić ‘premium price’ za żywność najlepszego gatunku i organiczną. Aby uzmysłowić sobie różnice w cenach żywności organicznej, jest ona droższa średnio o 30%
Polska prawdopodobnie jest w tej chwili na półmetku błędnego koła, jeśli chodzi o żywność. Na półmetku odejścia od zdrowego, organicznego jedzenia, i na półmetku zmierzania do tego celu z drugiej strony. Ale już dzisiaj, pokazuje się w Polsce tak zwana żywność organiczna, która jest droższa od normalnej. Średni obywatel polski poczytuje ten fakt jako oszustwo i szalbierstwo, i z reguły stwierdza, że nie dałby złamanego grosza za wiarygodność polskiego jedzenia organicznego. I że nic by go nie zmusiło do uczestnictwa w tym oszustwie i kupowania tej żywności.
Ale to się zmienia. Coraz większa część społeczeństwa polskiego spogląda na górną półkę żywności organicznej i wysokiej jakości. Zajmie to pewnie parę lat, aby większość społeczeństwa doszlusowała do tej grupy skłonnej płacić wysoką cenę za dobrą żywność.
Płakać i płacić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz