wtorek, 26 lipca 2011

Mój pierwszy atak serca - Na łożu boleści

Od Autora
Te wspomnienia to nie fikcja, faktycznie przyplątał mi się atak serca. Daty również są prawdziwe.
Pragmatyk

10.11.2010
Jak wiesz jestem po pierwszym ataku serca, który zdarzył mi się wczoraj w nocy. Zablokowało arterię która przebiega blisko jajek i stąd utrata przytomnosci. Następny atak serca czeka mnie jak zobaczę rachunek za szpital.
Ale szpital jest super! Aż się chce chorować! Szpital jest skomputeryzowany w 100%, technologia bluetooth na każdym kroku. Obsługa doskonale przygotowana do zawodu. Żadnej paniki, skuteczność, organizacja i nowoczesność w procedurach.
Ach jak sobie przypomnę te szpitaliska w Polsce... Ile to lat musi upłynąć zanim dojdą do tego co jest tutaj. Tam się wołało "...siostro kaczkę", a tu łóżko skomputeryzowane samo się ustawia pod odpowiednim kątem do twojej wagi. Noszę na sobie różne urządzenia bluetooth, tak że monitorują mnie na okrągło, gdziekolwiek bym nie polazł.
Obsługa bardzo uprzejma, czyściutko, znakomita baza danych. Od razu jakoś wiedzieli gdzie jest problem i wsadzili mi "kranik przelotowy i wyjscie do baterii" i sfixowali mi werk. Nie mam pojęcia czemu to mi się stalo! Ale qtas mam obolaly bo mi wsadzili katerer, żem szczał przez rurkę, a jak wyjęli, to kutasina boli i szczypie. Ale ból na pewno przejdzie szybciej zanim te rachunki popłacę.
Rehabilitacja ma trwać 6 tygodni, więc z cruise na Kanał Panamski dupa. Na szczęście ubezpieczyliśmy ten cruise, więc forsę oddadzą; czyli koszt własny tylko $80 za ubezpieczenie, które przezornie zakupiliśmy.

Brak komentarzy: