czwartek, 21 lipca 2011

Are we a stardust or what?



Zagubieni w kosmosie na peryferiach galaktyki, nikomu niepotrzebni, bo prawdopodobnie w relacjach inter-galaktycznych wciąż jeszcze siedzimy na drzewie.

Czy nas ktoś odryje? A jak odkryje to co zrobi? Pewnie ogłoszą Ziemię skansenem kosmicznym. Pytanie czy kiedykolwiek będziemy komuś potrzebni? Okres formowania się człowieka w porywach sięga miliona lat. Żywot planety Ziemia jest już na półmetku – 5 miliardów lat. Za następne 5 miliardów nasze termonuklearne Słońce się w końcu wypali. Tak że w procesie kosmicznym jesteśmy bardzo młodzi, prawie na poziomie embrionalnym.

Zresztą szansa odkrycia nas też jest znikoma. Ktoś policzył, że biorąc pod uwagę przestrzeń kosmiczną, dokąd doszłyby fale radiowe, podróżujące z prędkością światła a wysłane z pierwszego odbiornika radiowego skonstruowanego na naszym globie, to w przestrzeni tej znalazło by się zaledwie 80 planet podobnych do Ziemii, na których mogłoby instnieć życie zbliżone do naszego.

A zresztą, nawet zakładając, że się sami nie pozabijamy do tego czasu zanim nas odkryją, to nieubłagalna matematyka statystyczna też jest bardzo przeciwko nam. Otóż przerażająca statystyka wykazuje, że statystycznie Ziemia będzie na kursie kolizyjnym z asteroidami wystarczająco wielkimi aby doprowadzić do zagłady gatunku ludzkiego jeszcze jakieś kilkanaście razy. Niestety, dinozaury nie odeszły grzecznie, aby ustąpić miejsca człowiekowi.

Tak że cieszmy się dzisiaj, nie jutro.

P.S.
Mam nadzieję, że przeciwnicy teorii ewolucji nie poczują się urażeni tym artykułem. Sam proces ewolucji – jej doskonałość i niepowtarzalność, nie może być niczym innym jak zjawiskiem boskim.

Brak komentarzy: