Artykuł bardzo dobry i ciekawy, i rzeczywiście odzwierciedla przemiany w świecie profesjonalnym, powodując również wielki nacisk i stres na tych wszystkich starej daty, niereformowalnych, i tych co sobie odpuścili ustawiczne dokształcanie się i szlifowanie swoich umiejętności. Niemniej pragnąłbym dodać swoje 3 grosze...
Komputeryzacja stanowisk pracy dała niewątpliwie doskonałą wymianę informacji, unikanie zbędnych meetingów, a w każdym razie możliwośc przejrzenia aktualnego stanu danego projektu przed meetingiem, czyli ułatwione przygotowanie sie do takiego meetingu. Oderwanie pracownika od biurka czy cubicle z punktu widzenia jego osobistej wolności to też sukces cywilizacyjny. Dalej jednak drzemie w bossach pogląd, że "pańskie oko konia tuczy" i wolą mieć pracownika na oku, jak też tenże w respekcie nie będzie sobie grał w solitera czy surfował Internet co może robić gdy jest osłonięty lub w oddaleniu. To jednak wymaga nie tyle zaufania, ale przejścia firmy na typ "zadaniowy". Czyli nieważne co robicie byle bym miał rezultat w terminie. Oczywiście bossom coraz trudniej korygować wszystko bo sami się na tym coraz mniej znają jako ze postep jest szalony.
Jednakże zauważyłem, w swojej dawnej, i bezporwrotnie minionej świetności i zawodowej tułaczce po firmach, że w pracach projektowych niezbędne jest spędzanie czasu nad uruchomieniem prototypu i korekcją błędów i niedopracowań w laboratorium wyposażonym w odpowiednia drogą profesjonalną aparaturę. Dzisiejszy stan skomplikowania wielu urządzeń i produktów konsumpcyjnych właśnie ten etap ma poważnie skrócony ze szkodą dla rezultatu końcowego. Wiele firm padło myśląc, że na komputerze zaprojektują "na gotowo" i dadzą prosto do produkcji bez serii prób.
Nieraz zastanawiam się jakim cudem dany produkt (hardware czy software) został wypuszczony na rynek z podstawowymi błędami tak oczywistymi, że nikt tego nie zauważył. Wygląda jakby termin zakończenia i oddania bossowi projektu był celem samym w sobie, a skutki są widoczne dopiero póżniej.
Drugim czynnikiem hamującym wszelkie prace jest ogromna łatwość generowania papieru za pomocą on-line printerów i szybkich kopiarek itp. Ja wyrosłem na rysunkach kreślonych ręcznie, kalce technicznej i płytkach drukowanych wyklejanych na mylarowych arkuszach. Ten archaiczny okres, jakby to wielu pomyślało pozwalał jednak skupiać więcej uwagi na wykonawstwie, a dziś komputer zwalnia projektanta od tej dyscypliny projektowej, zakładając że błąd w połączeniach nie jest możliwy.
Nadmierna ilość papieru w każdej dokumentacji tak łatwo dziś produkowanej czyni wielki chaos w danym projekcie. Do tego doszedł standart ISO9000 (obecnie ISO 9002), który walnie się do proceduralizmu stosowanego, chociaż założenia ma całkiem słuszne i warte wprowadzenia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz