Przeciętny konsument kieruje się ceną i jakością, a trend społecznościowo-ekologiczny raczej widzi na dalszych miejscach przy podejmowaniu decyzji kupna. Ale jak wiemy forsują (rządy socjalistyczne i totalitarne) ludzi do pewnych wyrobów, jakoby w obronie środowiska. Jak zawsze, trzeba wziąć pod uwagę siły przyzwyczajenia, które wymagają czasu, żeby zaakceptować pewne nowości.
Kiedyś denerwowały mnie te nowe żarówki, że po włączeniu trzeba czekać dobrą minutę zanim się rozgrzeją i zaczną świecić pełnym blaskiem. W niskich temperaturach to zjawisko się przedłuża. Wadą jest, że trudno je ściemniać, co jest pożądane w lampach na stolikach nocnych, przy komputerowych monitorach itp.
Ale przecież wyrosłem na radiach lampowych i też się czekało aż katody lamp się rozgrzeją zanim zacznie być cokolwiek słychać – i nikt wtedy nie narzekał!Pokazały się diodowe żarowki z gwintem jak w normalnych, ale są cholernie drogie i nie wiadomo jak świecą. Obejrzałem parę w Costco i w Home Depot, ale nie było zapalonych na wystawie... a nikt nie zaryzykuje $39 za żarówkę, która nie wiadomo jak jasno świeci. Kiedy ona sie zamortyzuje? Ale i one stanieją do poziomu kilku $/sztukę.Po komputerach Apple spodziewam się większej niezawodności, niezależnie od tego że są elegancko wykonane, płaściutkie, portatywne i mają dobrej jakości ostry obraz. O wiele lepsze w stosunku do tego co dają dzisiejsze PC i Microsoft ze swoimi Windowsami. Czy tak jest naprawdę... sam się przekonam dopiero jak kupię iMac'a w zimie tego roku. Mam juz iPod-Touch prawie rok i iPad od marca tego roku i nie bylo na razie żadnej awarii. Jakoś hackerzy nie mają dostępu do applowych produktów... przynajmniej na razie, bo w końcu i to rozpracują.
Sens Twojego artykułu polega na przekonaniu, że Apple produkuje wysysając ostatnie soki z ludzi w krajach, które uchodziły do niedawna za biedne. To na pewno jest czysty kapitalizm i wyzysk, ale trzeba być wielkim patriotą, żeby kupować liche produkty krajowe. Konsument w istocie nie odpowiada za proces produkcyjny, ale wszystko co lepszego mamy obecnie po domach, to pochodzi z wyzysku w fabrykach w Azji. W USA firma Coleman produkuje lampy naftowe. Czy mam w związku z tym przejść z żarowek elektrycznych na te naftówki?
Najekonomiczniejszym okazuje się jak na razie Toyota Prius ( 40 mil/galon po mieście i na autostradach – 1 mpg = 0.425143707 km/litr), ale czemu nasze Fordy hybrydy są 20% drozsze od japońskich, i do tego gorzej wyposażone?
Wolałbym żeby wszystko było produkowane w USA na miejscu rękami ludzi tu zamieszkałych, ale czemu ten Android jest gorszy od Appla? Powinno być odwrotnie, to co tutejsze powinno być lepsze zarowno jak w koncepcji, tak i materiałowo i wykonawczo. Niechby było nawet nieco droższe od importu, ale niech przy tym będzie lepsze!
Niech choćby przykładem będzie czosnek. Ładny, dorodny i tani, a na półce z jarzynami napisane "Product of USA", bo właśnie chiński jest o wiele gorszy. Tak powinno być ze wszystkim.
I tutaj jest rola państwa żeby tak ustawić cło, aby preferować krajowe produkty, oraz centralnie wymusić najlepsze standarty jakości (no dobra... żartuję).
Produkujemy całkiem niezłe lotniskowce, rakiety ziemia - powietrze i sterowane pociski cruise, nowoczesne karabiny, systemy radarowe, samoloty myśliwskie i wiele innych militariów. Czemu nie zrobić czegoś dla zwykłych konsumentów? Owszem zrobiono GPS dla armii a teraz wszyscy z niego korzystają. Czyli można jak się chce!
Ale swoją drogą dobrze że kawiarnie, które odwiedzasz tchną patriotyzmem. A nie tylko sami yuppies świecą gadgetami z Azji, na których widać krew wyzyskiwanych biednych Azjatów....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz