Siedząc sobie na porannej kawie w jednej z washingtońskich kawiarenek i pisząc nowy artykuł, przysiadła się obok pani, którą częstą widzę w tej kawiarni. Pani również zauważyła, że często tutaj bywam, dlatego rozpoczęła konwersację, opowiadając trochę o sobie. Otóż pani jest już blisko emerytury, ale już nie pracuje, bo nabawiła się jakichś zaburzeń błędnika i ma problemy z równowagą. Mówi że przychodzi tutaj codziennie, a jej wszyscy przyjaciele wiedzą, gdzie jej szukać między 10:00 a 14:00. Dzień kawiarniany zaczyna od porannej prasy, z reguły Washington Post, czasami Washington Times. Przynosi też ze sobą książki do czytania, z reguły literaturę klasyczną. Z reguły siada sobie wygodnie w restaurant booth z siedzeniem na dwie osoby, na którym często wygodnie się rozkłada, aby czasami się nawet zdrzemnąć.
Wcześniej myślałem, że biedna cierpi na insomnię albo coś, albo że mąż lub zwierzęta domowe nie dają jej spać po nocach, a więc przychodzi do kawiarni aby dospać. Ale teraz wiem, że jej drzemka to po prostu nadchodząca fala zaburzeń, która praktycznie wyłączała ją z normalnego funkcjonowania.
Ale nie o tym chciałem pisać. Otóż pani przynosi ze sobą mały komputerek Acer Aspire. Taka mała zabaweczka, w sumie wyglądająca dosyć zgrabnie, i wytrzymująca jej podobno aż 10 godzin bez ładowania baterii. Acer Aspire nie jest w sumie notebookiem, tylko netbookiem, tak jak Lenowo.
Podtrzymując więc konwersację, rzucam hasło, że produkt Apple będzie prawdopodobnie jej następnym zakupem aby iść z biegiem czasu i postępem technologii.
Pani się wręcz oburzyła i powiedziała że absolutnie nie. Powiedziała że Apple jest w samej czołówce na czarnej liście produktów niespołecznościowych, bo wykorzystują bez żadnych skrupułów niewolniczą pracę w krajach trzeciego świata, gdzie ludzie umierają z przepracowania. Mówi, że niestety dzisiaj wiele firm poszło w tym kierunku, wykorzystując niewolniczą pracę, włączając pracę dzieci. Firma Apple należy ponoć do tej ścisłej niechlubnej czołówki.
Jej wybór Acera Aspire był nieprzypadkowy, poprzedzony zbadaniem produktów na rynku, które z nich jest najwyżej w rankingu społecznościowej neutralności.
Historia ta nie jest wcale po prostu historią jednej kapryśnej pani, która sobie wymyśliła, że nie przyczyni się w tym przypadku do popierania niewolniczej pracy w Chinach. Trend wrażliwości społecznościowej w USA robi się tak wielki, że producenci dóbr konsumenckich, i ich marketingowcy nie mogą już pozwolić sobie na chowanie głowy w piasek i udawanie, że to żaden trend.
Trend ten widać na każdym kroku.... inny przykład, pani która przychodzi sprzątać mój dom, ostatnio tłumaczyła mi się gęsto, bo aby coś tam skutecznie zrobić, przyniosła ostatnio jakiś środek który nie jest environmentally friendly czyli nie jest produktem przyjaznym dla środowiska, lub ekoproduktem.
Apple co prawda, wbrew niekorzystnego rankingu społecznościowego pani z kawiarni bije wszelkie możliwe rekordy światowe w zyskach ze sprzedaży swoich produktów konsumenckich. Ale to niekoniecznie musi trwac wiecznie. Depczący im po piętach Google z ich systemem operacyjnym Android, bardzo celnie uderza w nutę społecznościową. Społecznościową piętą Achillesa firmy Apple jest znaczne odstawanie od konceptu „Open Systems”, który z kolei jest przewodnią wytyczną Androida. Według Andy Rubin, senior VP Google, odpowiedzialny za rozwój Androidu, z końcem roku Google wypuści versję 4.0 ICS (Ice Cream Sandwich), która ma być całkowicie otwarta (open sourced).
Wyrokuję, że w przyszłości Apple i inni producenci dóbr konsumenckich będą musieli przejść ciężką walkę, właśnie o status społecznościowy. Do powyżej wymienionych atrybutów społecznościowych: eksploatowanie siły roboczej krajów trzeciego świata i otwartość systemów, należy dodać jeszcze jeden czynnik społecznościowy, a mianowicie „Made in USA”. Społeczeństwo amerykańskie, będąc w środku ciężkiego kryzysu ekonomicznego, zaczyna bardzo jawnie protestować przeciwko firmom amerykańskim, które wyprowadziły się z fabrykami do innych krajów, aby wykorzystać koniunkturę rynku globalnego, osiągając przez to jak największe zyski.
Od autora: należy wspomnieć, że ostatnio w USA podnosi się protest przeciwko mechanizmom globalnego rynku, który oskarżany jest o manipulację, które nie są wolnorynkowe, a przynoszące korzyści poszczególnym krajom (Chiny), lub pojedynczym wielkim korporacjom.
...
A co ma wspólnego kapitalizm czy socjalizm ze społecznościową neutralnością technologii czy też ekoproduktów?
Dopóki trendy społecznościowe narzucane na dobra konsumenckie są sterowane od dołu, czyli wychodzą od konsumentów, wymuszając na rynku wytwarzanie produktów społecznościowo neutralnych lub ekoproduktów, to mechanizm jest czysto kapitalistyczny, pomimo że sam trend społecznościowy może wydać się mało kapitalistyczny. Przykłady: produkty ekologiczne, a więc społecznościowe są z reguły droższe od produktów nieekologicznych. Czy wręcz nawet gorsze produkty, tak jak samochody napędzane elektrycznością, które nie tylko są droższe, ale wciąż technologicznie niedoskonałe i gorsze od klasycznych samochodów benzynowych, dzięki elementowi społecznościowemu mogą uzyskać przewagę rynkową nad produktami tańszymi i lepszymi funkcjonalnie.
Problem zaczyna się wtedy, gdy proces trendu społecznościowego zaczyna być sterowany odgórnie poprzez rządy państw. Przykładem może być tutaj odgórne zarządzenie zabraniające sprzedaż normalnych żarówek elektrycznych jako ekologicznie nieprzyjaznych, i wymuszenie na społeczeństwie, aby kupowali trzykrotnie droższe żarówki wykonane przy użyciu nowych technologii, takich jak LED.
Dopóki decyzje, co społeczeństwo ma kupować a co nie pozostawimy społeczeństwu, to w dalszym ciągu pozostajemy w strefie zdrowego kapitalistycznego systemu rynkowego. I wtedy wszystko mi jedno, gdyby nagle Apple lub Mercedes miały upaść, bo nie podążały za trendami społecznościowymi.
Ale jak tylko decyzje te zaczynają być narzucane odgórnie, to wtedy powoli zaczyna wkradać się socjalizm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz