Oprócz sławnej na cały świat kalifornijskiej Doliny Krzemowej (Sillicon Valley), w USA istnieje pojęcie tak zwanych korytarzy technologicznych (technology corridors).
Korytarz technologiczny, to umowna formacja miejsc albo miejscowości o bardzo dużym zagęszczeniu firm i biznesów technologicznych (high-technology). Najczęściej korytarze technologiczne, są usytuowane wzdłuż autostrad. Ale nie tylko. Technology corridors mogą być umownie wyznaczone na osi kilku blisko siebie położonych miast lub ważnych ośrodków uniwersyteckich.
Najbardziej znanym mi korytarzem technologicznym w mojej okolicy, jako że wręcz „mieszkam” w tym korytarzu, jest technology corridor wzdłuż autostrady I-270, biegnącej od obwodnicy washingtońskiej, na północ do miasta Frederick, gdzie na odcinku 30km ulokowało się mnóstwo firm technologicznych. Trzy z nich były w przeszłości źródłem mojego zatrudnienia.
Największą metamorfozę I-270 technology corridor przeszedł w czasie mojej obecności, na początku nowego stulecia. Wtedy to w korzytarzu wyrosła jak po deszczu niezliczona ilość firm biotechnologicznych. Od tego czasu, korytarz I-270 zaczął być nazywany Aleją DNA (DNA alley). Znajdują się tam światowej sławy firmy biotechnologiczne: MedImmune (należąca do londyńskiej firmy farmaceutycznej AstraZeneca), Human Genome Sciences, zajmująca się badaniem ludzkiego genomu – sekwencji tworzonych przez 30 tysięcy ludzkich genów. Korytarz jest uzupełniony słynnymi ze swoich badań naukowych amerykańskimi instytutami i uniwersytetami, między innymi słynnych National Institutes of Health – NIH (Narodowe Instytuty Zdrowia), czy też John Hopkins University (medycyna i biotechnologia), National Institute of Standards and Technology – NIST (słynny amerykański Główny Urząd Miar), czy również słynna szkoła wyższa biznesu Robert H. Smith School of Business (jest częścią University of Maryland).
Przypomnienie autora: NIH jest miejscem zatrudnienia dla wielu polskich badaczy i naukowców.
Patrząc na firmy biotechnologiczne, które prawie że wciskają się w dzielnice mieszkalne, zastanawiam się czasem, czy czasami nie ma tam produktów, które by były bardzo niepożądane, gdyby wydostały się ze specjalnych, hermetycznych pomieszczeń. Ale potem pomyślałem sobie, że nie mogło to być nic gorszego niż nasze ośrodki przemysłowe za czasów komuny (np. Puławy).
Na początku lat dwutysięcznych, w czasie szczytu boomu biotechnologicznego, NIH rozporządzął budżetem na granty biotechnologiczne (dla swoich potrzeb i dla innych firm) w wysokości 14 miliardów dolarów rocznie.
Mimo takiej olbrzymiej koncentracji biotechnologii, można powiedzieć w sąsiedztwie mojego podwórka (MedImmune jest położony 6 km od miejsca mojego zamieszkania), metropolia washingtońska skupia tylko 1/3 całej biotechnologii amerykańskiej. USA z kolei skupia 70% światowych biotechnologicznych ośrodków badawczych i produkcyjnych.
Przeprowadzając się do tego miejsca 15 lat temu, ówczesny korytarz technologiczny był dosyć skromny z kilkunastoma dużymi firmami elektronicznymi i telekomunikacyjnymi. Okolica w której mieszkam, należała do sielankowej części Marylandu, gdzie na pagórkowatym, bardzo zielonym terenie usadowiły się rozległe farmy i rancza. Jadąc wtedy z pracy do domu, przejeżdżałem koło pól gdzie pasły się krowy, czy rosła kukurydza. I wciąż mieszkając blisko Washingtonu (40km do Białego Domu).
Biotechnologia i era .COM zmieniła wszystko.
Marylandzki I-270 korytarz technologiczny, to tylko jeden z niezliczonej rzeszy takich korytarzy na terenie całego USA. I bynajmniej nie największy. Tylko pół godziny jazdy samochodem, już w stanie Virginia, znajduje się inny, potężniejszy korytarz technologiczny, zwany Dulles Technology Corridor. Tam z kolei króluje informatyka. Dulles Technology Corridor jest być może największym na świecie skupiskiem informatyki.
Ale o Dulles Technology Corridor i innych amerykańskich korytarzach technologicznych już w następnych artykułach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz