piątek, 13 stycznia 2012

Gadgetoman - Priuśnik


Tuż przed świętami, 21 grudnia, w ramach przezentów świątecznych dokonałem zamiany mojego starego samochodu, Hondy CR-V 2007 na nowy, Toyota Prius II.


Lubię kupować samochody pod koniec roku, bo na parkingach dealerów czekają już wersje na następny rok – z reguły droższe, tak że dealearom samochodowym zależy aby pozbyć się tegorocznego rocznika. Po długich targach udało mi się dokonać zamiany dodając do starego samochodu jedyne $9,200. Pokryło to również koszt dodatkowych podatków, rejestrację, zmianę tytułu, etc.

Oprócz tego, że jako na starego gadgetomana przystało, zawsze chciałem mieć elektryczną hybrydę, to motywował mnie również fakt, że w mojej CRV skończyła się 5-cio letnia gwarancja na silnik i skrzynię biegów. A w przyszlym roku, czyli za kilka dni od dnia zakupu, według Kelley Blue Book, wartość mojej starej Hondy automatycznie spada o $2,130.



Mój Prius jest srebrny, a w środku ma elementy czarne i jasno szarą tapicerkę. Chcialem czarna, ale nie mieli.


Nawet Irenka polubiła Priusa i przejechała się po osiedlu. A jeszcze pare dni temu ofukiwała mnie ile razy wspomniałem o "Econo-Priju". Ale zastosowalem skuteczną (ale niezbyt czystą) taktyke perswazji, sugerując Irence gorszy samochód, KiA Soul. Wobec tej Kia, Prius wydał się Irence mniejszym złem i mniejszym szkaradztwem.

Rozważałem również model "Prius V" o innej karoserii, większy w środku i niedzielonej tylnej szybie. Ale dopłata by wynosiła $13,500. Ekonomia jazdy też by była gorsza, bo wóz cięższy. A jednak głównym moim założeniem przy kupnie tego mojego nowego gadgetu to ekonomia jazdy. Bo całe moje obecne życie jest całkowicie poświęcone... MPG (miles per gallon) / (litry na 100km).

1 mpg = 0.425143707 km/litr

Teraz zastanawiamy się, że skoro my polubiliśmy Priusa, to czy Prius polubi nas?

Oczywiście zawsze jest coś za coś. A więc trochę mniej miejsca niż w CRV, niżej się siedzi niż w SUV, ma gorszy zryw, bo to tylkp 98 HP, a Honda miała 164 koni. Ale za to ma on jakoby osiągać 51 MPG w mieście, (21.68km/litr), czyli 4.6 litra na 100km w mieście. Ja w to za bardzo nie wierzę i raczej spodziewalność moja obstaje przy 40-44 mpg co jest i tak super.

Jest też pewna ulga w podatkach, w ramach lansowania „eco friendly” car. No i są ulgi na pasach HOV-2 i HOV-3 na autrostradach, na tych wydzielonych pasach mogą tylko jeździć samochody z dwoma lub trzema pasażerami, a Priusowi pozwalają jeździć tylko z kierowcą.


Wykonanie Priuśnika jest bardzo staranne. Cała robocizna i wszystkie części Made in Japan.
Obiecałem Irence, że jak się Priusina nie sprawdzi, to go za rok sprzedamy. Ale zobaczymy jak zareagują siły przyzwyczajenia. Spodziewam się mniejszych westchnień na stacji benzynowej.

Mój model jest w miarę skromny. Nie ma wbudowanego GPS, bo kręcąc się w większości koło domu z reguły trafiam gdzie trzeba. A jak będę jechał gdzieś dalej, to będę stawiał na dashboard swego Tom-Toma.

Dealerzy chcieli dodatkowo $2,500 za wbudowany GPS. Za głupi BlueTooth i CD Player na 6 płyt chcieli $1,075! A modele z panelem baterii słonecznych na dachu i modele samoparkujace dochodzą do $32,000!

... Chyba trzeba zupełnie spriusieć, żeby się w hybrydzie zakochać!

Brak komentarzy: